Page Background

John Coltrane

Zawsze preferowałem saksofon w porównaniu do trąbki, choć wielu to właśnie trąbkę uważa za wiodący instrument jazzu. A “primus inter pares” wśród saksofonistów był John Coltrane. Urodzony w Karolinie Północnej, wychowany w Filadelfii otrzymał solidne wykształcenie muzyczne. Początkowo grał na saksofonie altowym, ale w toku jego niezwykłej kariery skoncentrował się na tenorze. Był tytanem pracy z instrumentem. Potrafił ćwiczyć po 15 godzin dziennie, gdy nagrywał Love Supreme zamknął się w pokoju na 4 dni - medytował, modlił się i ćwiczył. Zdarzało mu się nawet zasnąć z instrumentem w ręku.

Jak to często bywało w tamtych czasach uzależnił się od heroiny. Ale jego głębokie korzenie religijny, żarliwa wiara pomogły mu uwolnić się od nałogu. W ogóle jego religijność jest bardzo interesująca. Nie ograniczał się do jednej religii - czytywał teksty hinduskie, chińskie, japońskiej, żydowskie i pewnie wiele innych. Wiele jego późnych nagrań to de facto modlitwy.

Nie był takim innowatorem jak Miles Davis, jednak doprowadzał jazz do perfekcji. Każdy szanujący się saksofonista studiował jego solówkę w Giant Steps. Jego droga twórcza doprowadziła go na skraj free jazzu, choć nie wszedł w niego w pełni. Jago następcy uważali go za ojca założyciela tego podgatunku.

Zmarł przedwcześnie, w wieku 40 lat. Dopadła go heroina, lata po jej porzuceniu. Spekuluje się, że zainfekował się od igły - zmarł na raka wątroby. Nie da się nie doceniać jego spuścizny. Grał z największymi i był największy - obok Luisa Armstronga, Duke Ellingtona, Milesa Davisa stał się ikoną gatunku, gigantem, który wykonał Giant Steps: